Szkoły dla bezrobotnych
Szkoły dla dorosłych nie odpowiadają potrzebom rynku, kształcą w niepotrzebnych zawodach i produkują bezrobotnych - ogłosiła Najwyższa Izba Kontroli
Szkoły dla bezrobotnych
Szkoły dla dorosłych nie odpowiadają potrzebom rynku, kształcą w niepotrzebnych zawodach i produkują bezrobotnych - ogłosiła Najwyższa Izba Kontroli
Pracownik administracyjny, asystent ekonomiczny, technik handlowiec, technik mechanik, kucharz małej gastronomii - to jedne z 20 zawodów, w których panuje największe bezrobocie. I jednocześnie najpopularniejsze kierunki kształcenia w szkołach dla dorosłych, osób często bezrobotnych i poszukujących pracy. - Szkoły dla dorosłych nie są dostosowane do potrzeb rynku - ogłosiła po kontroli 40 placówek kształcenia ustawicznego i praktycznego Najwyższa Izba Kontroli. Jak się okazało, rodzaj zawodów, których uczono w skontrolowanych szkołach, był bardziej wynikiem zainteresowania uczniów nauką w poszczególnych profesjach, niż odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku pracy. Dlatego też po ukończeniu szkoły bezrobotni słuchacze i tak musieli się przekwalifikowywać lub podejmować pracę w zawodzie innym niż wyuczony.
Niska jakość kształcenia to kolejny grzech polskich szkół dla dorosłych. Jak wykazano w raporcie NIK, ponad połowa ich absolwentów nie uzyskuje dyplomu potwierdzającego nabycie kwalifikacji zawodowych. W dwóch ostatnich rocznikach egzaminy zawodowe zdało jedynie 56 proc. przystępujących do egzaminu, zaś 18 proc. słuchaczy w ogóle do nich nie podeszło. Na alarmująco niskim poziomie jest edukacja praktyczna - w sześciu skontrolowanych szkołach zdarzyły się przypadki niezrealizowania minimalnego wymiaru obowiązkowych zajęć z przedmiotów zawodowych, w dziewięciu dyrektorzy dokonali zwolnienia słuchaczy z całości lub części praktycznej nauki zawodu. W wielu przypadkach brakowało także pomocy naukowych, zalecanych w programach nauczania. Zdarzało się, że słuchacze uczyli się przestarzałych technologii. Wydało się też, że państwowe komisje przeprowadzające egzaminy kwalifikacyjne na tytuł zawodowy lub tytuł mistrza w zawodzie, dopuszczały do egzaminu osoby, które nie spełniały warunków przystąpienia do niego (brak odpowiedniego wykształcenia albo stażu pracy).
Źródło Dziennik metro